Wieża Beffroi ( z angielska Belford) króluje nad
całym historycznym centrum. Wysoka na 83 metry samotnie trwa na rynku, oferując
turystom niezapomniany widok na miasto. Zbudowano ją w czasach średniowiecza
–około XIII wieku, kiedy ponoć stanowiła
część większej całości – magazynów, hal targowych( do dziś zachowała się tylko
ich część). Jej głównym przeznaczeniem było stróżowanie - pilnowanie
bezpieczeństwa mieszkańców i zgromadzonych towarów. Swoimi 47[1] dzwonami ostrzegała przed wichurą, pożarem, ulewami lub atakami wrogów. magia Brugii działa szczególnie w mgliste poranki
oświetlona nocą góruje nad całym placem |
widać ją prawie z każdego miejsca |
Pokonanie bardzo wąskich[2] 366 stopni otworzyło nam wspaniały widok na całą panoramę okolicy. taki klimat
Szczerze radzę starannie wybierać czas wejścia – o pełnej godzinie na szczycie
Beffroi zaczyna się piekło, a wybicie dwunastej lub szóstej stanowi próbę dla
najtwardszych charakterów[3]. Obecnie
wszystkie dzwony ujarzmił ogromny carillon, który wygrywa różne melodie – jaki
jest aktualny repertuar można przeczytać na wywieszonej ulotce- według mnie
dość trudno w tym huku rozpoznać jakikolwiek utwór- w mieście słychać go
znacznie lepiej. Przed wejściem na górę możemy podziwiać imponujący ( i
arcyskomplikowany) mechanizm carillonu, a jeśli –tak jak ja – będziecie mieli
pecha i utkniecie na górze podczas „koncertu” CZEKA WAS MOZOLNY PROCES
ODZYSKIWANIA SŁUCHU. MY DOPIERO NA PARTERZE – ku uciesze przechodniów-
PRZESTALIŚMY DO SIEBIE WRZESZCZEĆ.
jest moc serce piekielnego lewiatana
Sama wieża nieznacznie pochyliła się w lewo i mieszkańcy śmieją się, że nikomu nie udało się jeszcze zrobić jej prostego zdjęcia. Potwierdzam- jeśli przechylałem obiektyw okoliczne budynki „kładły” mi się w kadrze, a jeśli łapałem je prosto, to wieża odsuwała się w lewo.
mówiłem- magia
Ostrzegano
nas, że w sezonie kolejki pod wieżą są gigantyczne, a obsługa wpuszcza
jednorazowo tylko 70 zwiedzających. Na szczęście trafiliśmy, gdy było
stosunkowo pusto, więc mogliśmy bez problemu ze szczytu podziwiać nadciągający
powoli zmierzch.
[1] Ponoć
każde z zagrożeń jest sygnalizowane przez inny dzwon, dzięki czemu mieszkańcy
wiedzieli, że należy się bać i czego konkretnie należy się bać. Sprytne.
[2] Ludzie
cierpiący na klaustrofobię powinni się zastanowić nad wejściem, bo sama góra
wieży jest niezwykle stroma i ciasna. Problemem jest nie tyle wejście, ale –
jak mawiała znajoma- z każdej góry trzeba zejść. I to może być nietajnym
przeżyciem.
[3] Bohater
filmu In Bruges skoczył z wieży i przeżył ( ha, ha, licząc według nowoczesnych
wymiarów to budynek ma około 27 pięter, więc jeszcze raz ha, ha), choć wbrew
logice miałem ochotę zrobić dokładnie to samo, gdy odezwały się dzwony. Ich
dźwięk zdaje się trwać w nieskończoność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz