Szukaj na tym blogu

niedziela, 5 maja 2019





   Tak zakończyła się nasza podroż po Irlandii Północnej, od tego czasu udało mi się trafić do różnych miejsc i poznać różne smaki. Trudno w takim przypadku znaleźć czas na pisanie, jednak ...
Zacznijmy od naszego ostatniego wypadu- w poszukiwaniu zagubionego ducha Świąt Wielkanocnych.
    Nie wiem, jak Wam, ale mnie te wiosenne święta kojarzą się ze stołem uginającym się od jedzenia i rodzinnymi spotkaniami. Nuda i milion kalorii w jednym, dlatego tym razem wyprawiliśmy się do Granady  ( w języku hiszpańskim nazwa brzmi Granada, Francuzi – a za nimi także Polacy nazywają miasto Grenadą. Jak widać obie formy są poprawne) na Semana Santa. I od razu mam kila ważnych informacji:
                                              Semana Santa ma różne oblicza. W tym przypadku bosa Barcelona 
 

1.   W normalny, powszedni dzień tłum ludzi stojących przed bramą Alhambry po prostu przytłacza.  Ktoś, kto w sezonie spontanicznie planuje się wybrać do pałacu, pocałuje klamkę. Rezerwacji internetowej trzeba dokonać ze sporym wyprzedzeniem, chyba że wykupicie wycieczkę z miejscowego biura podróży. Na teren Alhambry wpuszczane jest codziennie tylko 7000 zwiedzających, w tym wycieczki, ludzie z wcześniejszymi rezerwacjami oraz ( nielicznymi) biletami sprzedawanymi w kasie. Tutaj nie ma co liczyć na szczęście. Jeden z największych cudów świata przyciąga jak magnes niewyobrażalne rzesze turystów ze wszystkich stron. Prawdę mówiąc mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu- udało nam się kupić jeden bilet, ponieważ pogoda była tak fatalna, że wielu turystów odwołało przyjazd. Cena zwiedzania całego kompleksu to 14 euro, w biurach wycieczki kosztują od 80 w górę - nawet do 250 euro, a i tak chętnych było więcej niż miejsc.


2. Semana Santa czyli Wielki Tydzień to szczyt wiosennego sezonu. Zaczyna się od niedzieli i trwa do poniedziałku ( u nas nazywanego lanym, tymczasem w Hiszpanii to już normalny dzień).  Ten czas w Andaluzji dosłownie oraz w przenośni zmienia oblicza miast i wsi. Dosłownie, ponieważ kordony policji, bariery i specjalne zapory uniemożliwiają swobodne poruszanie się po centrach miast. Marudni turyści narzekają na utrudnienia w ruchu, wymuszone pochodami platform postoje, często pozamykane muzea lub sklepy. Na przykład w Maladze od 16 do pierwszej w nocy przechodzi około 30 procesji. Okolice katedry są całkowicie zablokowane przez tłumy, dojście do wyznaczonego celu zajmuje sporo czasu i wymaga mistrzowskiej orientacji ( lub działającej apki).

                                                        i duuużo kadzidła



3. I, jeśli pada deszcz, obchody są tylko w kościołach.  W tym roku w Madrycie tuż przed świętami spadł śnieg... Tak to nam się zmienił klimat na Ziemi.
                                                                         w oczekiwaniu 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz