Szukaj na tym blogu

czwartek, 27 czerwca 2019

Hiszpania latem czyli, co robić zamiast plażowania

            Hiszpania latem jest miejscem trudnym - to jest oczywista oczywistość. Każdemu, kto wybiera się w podróż opartą bardziej na zwiedzaniu niż leżeniu na plaży, mogę powiedzieć jedno - jest gorąco. Czasem tak gorąco, że jedynym sensownym wyborem jest właśnie leżenie na plaży i sączenie lodowatych napojów pod parasolem. Osobiście lubię plaże i morze - na leżaku wytrzymuję nawet 30 minut, a później.... no cóż. zaczyna być ciężko. Dlatego wybrałem się na Costa Blanca, żeby zobaczyć perę ciekawych miejsc i jednocześnie poleżeć w słońcu na podobno "najpiękniejszym" fragmencie wybrzeża Hiszpanii - z czym się absolutnie nie zgadzam.


 Swoją podróż zacząłem w Murcji.
miasto ma trzy wady:
1. nie leży nad morzem, więc oczywiście nie jest częścią Costa Blanca
2. w lecie jest to przedsionek piekła, bo patrz punkt 1, w związku z czym średnia temperatur wynosi około 30 stopni. I mam wrażenie, że obliczono ją z nocami, bo kiedy przez tydzień próbowaliśmy przeżyć w miescie, słupek nie opadał poniżej 33, a czasem nawet rósł. W takiej temperaturze człowiek tylko wegetuje.


3.przerwa na lunch trwa od 12 do 20. Restauracje i bary pozamykane na głucho, wszystkie ciekawe miejsca opuszczone, ludzi jak na lekarstwo. Pustymi ulicami snują sie zagubieni turyści, po cichu marzący o powrocie do klimatyzowanych pokoi. Martwota, upał i zero ukojenia. Nawet lodziarnie cichaczem zamykają podwoje, bo klientów mają niewielu. Pytanie - kto normalny pomyka ulicami, gdy na termometrze brakuje skali?


Miasto ożywa w okolicy godziny 8 więc obiad spożywa sie tam niewiele przed północą. Nie ma co liczyć na jakikolwiek posiłek podczas trwania godzin z piekła rodem.