Szukaj na tym blogu

sobota, 27 stycznia 2024

       Zamek Dunamase cz.6 Spójrzmy na obraz


        W dublińskiej Galerii Narodowej jest dużo obrazów, ale tylko jeden z nich ma do swojej dyspozycji całą salę.
         Namalowany przez Daniela Maclise (1806-1870) przedstawia moment zaślubin Strongbowa i Aoife.



         Oto, co mówi o teściu i architekcie zamęścia Expugnatio Hibernica (Podbój Irlandii)Giraldusa Cambrensisa: (Dermot był) wysoki i dobrze zbudowany, odważny i wojowniczy o
chrapliwym głosie, który stał się taki na skutek ciągłego przebywania w zgiełku bitewnym”.
Mimo, że nazywano go patronem kościoła, ponieważ założył dwa opactwa, jest przez
współczesnych określany jako „fer buaidhirtha na Banba ocus aidhmillti Erenn” człowiek
siejący niepokój i niszczyciel Irlandii.
        Podobnie jak różne wydarzenia, obrazy można interpretować na różne sposoby, sięgnę więc
do opisu kuratorskiego z National Gallery: trwająca ponad stulecie dyskusja dotyczy tego, co
malarz chciał nam pokazać. Czy Maclise postanowił tym dziełem wyrazić swoją sympatię dla
walczących o niepodległość Irlandczyków, czy raczej dać popis swoich zdolności, dzięki
którym scena zaślubin ( szczególnie ważnej dla dziewiętnastowiecznych nacjonalistów,
wierzących, że oznaczały one wkroczenie Anglii do wolnej Irlandii) zyskała niemal teatralny
charakter. O tym drugim powodzie według krytyków świadczy najlepiej fakt, że obraz
powstał na zamówienie angielskiego parlamentu, czyli nie mogło być mowy o jakimkolwiek
podtekście podważającym zasadność lub okrucieństwo angielskich rządów na wyspie.


Skoro w najlepsze trwa dyskusja, zatem i interpretacja jest różna w zależności od
stronnictwa. Ci, którzy uważają, że Maclise jednak w duchu popierał walczących
Irlandczyków zwracają uwagę na:
- ciemne, burzowe niebo w tle
- stopę Strongbowa na szczycie przewróconego krzyża ( odwołanie do tego, że protestancka
Anglia podeptała katolicką Irlandię)
- harfę – reprezentującą dawną chwałę celtyckiej Irlandii- z pękniętą struną („Irlandzkie
melodie” Thomasa Moore'a z ilustracjami Maclise sprawiły, że upowszechnił się wizerunek
harfy jako symbolu tożsamości narodowej mieszkańców Zielonej Wyspy. W jednej z
przytoczonych tam piosenek młody bard, wierzący, że dźwięk szlachetnego instrumentu
może wybrzmieć wyłącznie w czasach wolności, celowo rozrywa struny, gdy przeczuwa
klęskę ze strony niezliczonych najeźdźców)
- irlandzcy naczelnicy klanów pokonani i upokorzeni są przedstawieni z grubymi
metalowymi kołnierzami i łańcuchami na szyjach, stojąc za Dermotem ze smutkiem patrzą na
ceremonię
-malarz przywołał pamięć ofiar z Waterford, ciała zmarłych ułożył na pierwszym planie, ale
jedynym śladem krwi jest strużka, która wydaje się wypływać z ziemi na kamienną płytę.
Symbol jest łatwy do odczytania - Szmaragdowa Wyspa została zraniona przez małżeństwo
jednej ze swoich cór z Walijczykiem



Ci, którzy uważają, że Maclise był odnoszącym sukcesy artystą w Anglii, więc nie ma
żadnego powodu, by ryzykował swoją karierę i reputację tylko po to, żeby namalować obraz
krytykujący okupantów, przytaczają inne argumenty:
- duża ilość złotych ozdób noszonych przez Aoife i jej druhny (co jest niezgodne z wiedzą
historyczną) stanowiła okazję do popisania się przez malarza umiejętnościami technicznymi i
tylko nimi, bo nic nie wskazuje, jakoby Irlandia w rzeczonym okresie była krainą mlekiem,
miodem i złotem płynącą. Do tej pory zresztą nie jest


-liczne kwiaty ( co ciekawe – takie zwyczajne, polne) także mają w pełnej krasie ukazać
kunszt autora, bardziej niż jego przekonania polityczne
- obraz miał wisieć w komnacie Izby Lordów w Pałacu Westminsterskim, ale utknął w
londyńskiej Galerii Narodowej. Trudno nawet domniemywać, że z Maclise, zdając sobie
doskonale sprawę z tego, gdzie docelowo ma trafić jego obraz, zdobyłby się na tak jawną
prowokację, bo dla malarza oznaczałoby to zapewne śmierć zawodową.
Dwie opinie, dwa stronnictwa i dyskusja nad obrazem, który przedstawia wydarzenie
odbijające się echem po dziś dzień. 

Pewnie dlatego stoi sam w pustej sali…