Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 27 marca 2023

Krótki przewodnik po Brugii

 

Kanały

  Po mieście prowadziły nas kręte uliczki i urocze mosty rozpięte nad kanałami. To właśnie przez ich obecność nazywano Brugię „flamandzką Wenecją” co zupełnie według mnie nie odpowiada rzeczywistości, ale jak mówili starożytni: de gustibus non est disputandum.  Odrzucając porównania z Włochami, dostajemy stare mieszczańskie kamienice  (często z podwórzami) przycupnięte nad wodą. 


  Czerwień cegieł czy kamiennych fundamentów połączona z zielenią stanowi o uroku tych kanałów, nad którymi gdzieniegdzie znajdziemy romantyczne restauracje czy kawiarnie. W murach odkryjemy  niewielkie drzwiczki świadczące o tym, że mieszkańcy na co dzień korzystali z  sieci dróg wodnych. Ogólnie kanały w mieście można podzielić na dwa rodzaje: wewnętrzne, których głębokość nie przekracza 2 metrów oraz zewnętrzny, po którym już mogą pływać większe łodzie. 


  Właścicielka hotelu opowiadała nam, że jeszcze do niedawna woda w kanałach wewnętrznych zamarzała, tworząc  najlepsze lodowisko na świecie. Gdy tylko zima zapukała do okien, dzieci wyciągały łyżwy i do późnego wieczora śmigały po lodzie oświetlonym przez okna domów i iluminacje mostów. Od pewnego czasu jednak pokrywa lodu jest tak cienka lub wcale jej nie ma, dlatego mieszkańcy Brugii rokrocznie na wiosnę z rozczarowaniem chowają  na strychach niepotrzebne łyżwy.  

  Najsłynniejszym z kanałów jest Groenerei[1] przepływający przez samo centrum miasta. Nad nim właśnie znajduje się najbardziej „obfotografowany” widok  - zakręt z widokiem na wieżę. 

i w dzień
 

i w nocy...

 Takich aż do bólu romantycznych miejsc spotkaliśmy bardzo dużo, jednym z nich było Jezioro Miłości w parku  Minnewater.

  Legenda związana z tym miejscem mówi o pięknej ( a jakżeby nie) dziewczynie o imieniu Minna, która była zakochana z wzajemnością w dzielnym rycerzu o imieniu Stromberg. Niestety dzielny ów wojownik pochodził z innego miasta,[2] więc ojciec stanowczo odmówił zakochanej parze zgody na ślub. Co gorsza- znalazł dla córki innego kandydata na męża i zażądał dotrzymania prawa posłuszeństwa.  Minna oczywiście nie chciała przyjąć narzuconego narzeczonego i w nocy tuż przed ślubem zwiała z domu. Biegła lasami, unikając ojcowskiej pogoni. Rycerz Stromberg, gdy tylko usłyszał o ucieczce ukochanej, domyślił się dokąd zmierza zdesperowana dziewczyna i wyruszył jej naprzeciw. Spotkali się nad Jeziorem Miłości, ale wycieńczona ukochana zmarła mu w ramionach. Od jej imienia nazwano jezioro, a most nad jeziorem uznano za miejsce magiczne. Każdy zakochany może  pocałować tu swoją wybrankę i wtedy jego uczucie zostanie przypieczętowane. Żadna zdrada, zwątpienie ani ohydna codzienność nie wkradną się pomiędzy dwa połączone magią serca. I kiedy patrzy się na Jezioro Miłości, romantyczny mostek, pływające po kanale śnieżnobiałe łabędzie,  łatwo w to uwierzyć.


   Z tymi łabędziami wiąże się inna  legenda. W roku 1488 władze w mieście sprawował w imieniu Maksymiliana austriackiego  niejaki Pieter Lanchals[3]. Człowiek bardzo ambitny i zdolny, który z nizin wzniósł się  do godności zarządcy Brugii, a później ożenił z córką rycerza i jednocześnie burmistrza. Jego herbem był biały łabędź na czerwonym tle. W czasie wojny pomiędzy miastami flandryjskimi a Maksymilianem Pieter całkowicie popierał arcyksięcia i za to otrzymał tytuł szlachecki. Powierzono mu także dozór nad czymś w rodzaju policji, która miała kontrolować miasto. Znienawidzony przez mieszkańców za swoją surowość od tej pory poruszał się otoczony strażą, co oczywiście nie uchroniło go przed zemstą rodaków. Torturowany i zabity doznał dodatkowego upokorzenia – po śmierci jego ciało wisiało pod dzwonnicą i dopiero później zostało pochowane w rodzinnej kaplicy. Po zwycięstwie Maksymilian szczerze opłakiwał wiernego Pietera, a na miasto nałożył karę – po kres świata mieszkańcy mają obowiązek utrzymywać łabędzie i o nie dbać.

  I tylko historia – ta cyniczna demaskatorka  przypomina, że ów piękny zakątek służył niegdyś celom o wiele bardziej prozaicznym niż miłosne wyznania. Była to bowiem przystań dla barek i miejsce oddane innym celom – zarabianiu pieniędzy.  A smukła wieża, która wyrasta koło mostu, to dawny skład amunicji, a nie miejsce zamieszkania złotowłosej Roszpunki.

  Znad Jeziora Miłości poszliśmy wzdłuż kanału w stronę dawnego targu rybnego (Vismarkt), po drodze mijając dwa najstarsze mosty w mieście (Meebrug i Peerdenbrug), aby dotrzeć do Rozenhoedkaai – bez wątpienia najczęściej fotografowanego miejsca w Brugii (niektórzy twierdzą, że nawet w całej Belgii), dawnego bazaru, na którym sprzedawano kwiatowe wieńce (po zmroku miejsce to robi szczególne wrażenie).   

A ponieważ uważałem, że warto obejrzeć  miasto od strony lądu i wody - nawet jeśli w tym celu musieliśmy przecierpieć stanie w sporej kolejce - udaliśmy się na przystań, by popłynąć płaskodenną łódeczką. Kanały, meandrując, odsłaniały nam kolejne perełki Brugii – pomnik Jana van Eycka, mapę zrobioną z brabanckiej koronki ( stoi w parku rozpięta na stelażu), zielone bulwary i kościół Najświętszej Marii Panny z najmniejszym na świecie gotyckim oknem[4]. Trzeba przyznać, że była to romantyczna wycieczka po- bardzo a propos- Najbardziej Romantycznym Mieście Jakie Można Sobie Wyobrazić.



 

[1] Zielony kanał

[2] Niektórzy twierdzą, że opowieść ta jest tak stara, iż o żadnych miastach i rycerzach nie może być mowy, a raczej o plemieniu i wojach. Dziewczyna miała być córką wodza Menapi, natomiast jej wybranek był wodzem sąsiedniego plemienia. Ale jaka była prawda, któż to wie?  

[3] Długa szyja

[4] Okno ma około 20 centymetrów wysokości.

niedziela, 19 marca 2023

Historia Brugii cz 2

                                              -Powiedziałem mu, żeby poszedł poszukać jakiejś kręgielni

                                         -A jakie mogą być w Brugii kręgielnie, średniowieczne?!

mury, bramy, rynny, kapitele pysznią się wyszukanymi ozdobami. Takie detale świadczą o bogatej (sensu stricte) historii   

               Od XIII wieku zaczął się szalony rozwój miasta. 

                                               widać to na każdym kroku 

  Brugia szybko stała się jednym z najważniejszych ośrodków Hanzy[1], tutejszy port wyrósł na znaczącego gracza w handlu między Europą Zachodnią a krajami basenu Morza Śródziemnego.

  Kupcy ze wszystkich stron Europy przybywali do Brugii, by kupować towary prosto ze statków. Ogromne nabrzeże nie było w stanie pomieścić stojących na redzie dziesiątek kogg, nefów i hulków wypełnionych dobrami wszelakimi zwożonymi z Lewantu[2], Brytanii, Włoch, Skandynawii czy Portugalii. 

 Był rok 1309 - w nowo otwartym  zajeździe Huister Beurze zaczęto sprzedawać ładunki na zasadach podobnych do licytacji, ten sposób sprzedaży - giełdę towarów -historycy uznali za przełomowy w dziejach ekonomii.   

I tak oto Brugia wyrosła na kolebkę rynku kapitałowego.

W takiej i innych, podobnych skrzyniach trzymano podatek ściągany od kupców. Zamki zabezpieczające przed złodziejami imponują do dziś. 

  Jak wiemy, pieniądz napędza gospodarkę, gospodarka generuje pieniądze. Po otwarciu giełdy natychmiast – jak grzyby po deszczu – wyrosły banki i filie wielkich finansowych instytucji m.in. z Włoch, doszły do tego towarzystwa ubezpieczeniowe i drobni lichwiarze. A miasto rozrastało się[3] i piękniało dzięki podatkom.

detale, detale, detale...

  Czasem - tam, gdzie pojawia się bogactwo, pojawia się i chciwość  - wybuchały wojny.  Jak ta, w której mieszkańcy Brugii pod dowództwem Jana Breydela i Pietera de Coninica[4], poparli stronnictwo antyfrancuskie, ponieważ Flandria chciała pozostać niepodległa. 

bohaterowie walki o wolność Flandrii

  Od XV wieku wraz z pojawieniem się burgundzkiego dworu książęcego (Filip Dobry zbudował tu swój pałac) zaczął się kolejny etap rozwoju miasta. Bogactwo płynące szerokim strumieniem zaczęło stopniowo zasilać kiesy artystów i rzemieślników.  

ołtarze, relikwiarze, obrazy - bogactwo musiało olśniewać na każdym kroku 

Wsparci hojnym mecenatem malarze tworzyli wspaniałe obrazy zaliczane dziś do tak zwanej szkoły flamandzkiej. Ich zasługą było rozpowszechnienie technik olejnych i wprowadzenie owego słynnego „małego” realizmu do salonów bogatego mieszczaństwa.  Hans Memling, Jan van Eyck, Petrus Cristus, Hugo van der Goes, Rogier van der Weyden, Jacob van Oost,  lub Gerard David – nazwiska twórców związanych z Brugią mówią same za siebie. 

niebywałe jest to, jak niewiele się te dzieła zestarzały

Koronki zwane brabanckimi wytwarzane tu klasyczną metodą klockową nosiły królowe Hiszpanii, władcy Włoch i polscy możnowładcy. Były snobistyczną ozdobą podkreślającą status oraz zamożność posiadaczy. Warsztaty koronczarskie pracowały niestrudzenie, aby zaspokoić potrzeby rynku. Wydawało się, że ta hossa nigdy nie przeminie…  

koronkowa mapa miasta 

Muł osiadający w kanale Zwin przyniósł miastu powolny upadek. Czujna konkurencja natychmiast przystąpiła do kontrataku i nagle na pierwszy plan wysunęła się Antwerpia, spychając Brugię na odległą pozycję. Maszyny przyniosły zagładę koronkom i na ponad 200 lat miasto osunęło się w dekadencję. Nazywano je Bruges la Morte – martwa Brugia, dopiero turystyka ożywiła zapomniane uliczki, rozpędziła przemysł, odnowiła zabytki. Wybrana Europejską Stolicą Kultury, z wpisaną na listę UNESCO starówką przeżywa drugą młodość. 

mówiłem- magia 

Ciekawostki:

Perwsza angielska książka została wydrukowana właśnie w Brugii.

Na wygnaniu przebywali tu dwaj królowie angielscy: Edward IV i Ryszard III (bohater słynnego dramatu W. Szekspira).

Renesans przeżywa ponownie przemysł koronczarki. W Brugii wytwarzane są koronki zarówno za pomocą klasycznej metody klockowej jak i przy użyciu maszyn.


koronki nadal kuszą w sklepach - tym razem nie królów, ale turystów


[1] Hanza to związek handlowy miast, ale nie tylko portowych, bo na przykład także połączonych kanałami czy rzekami z morzem należały do niej m.in.: Brema, Hamburg, Szczecin, Kolonia. Miasta te dominowały nad innymi, ponieważ związek preferował swoich, nie dając zarobić nikomu spoza Hanzy.  

[2] Lewant to ogólna nazwa Azji Mniejszej ( jej części od Morza Śródziemnego)

[3] Pod koniec średniowiecza liczyło 40 000 mieszkańców (dla porównanie Kraków miał 12 000 mieszkańców)

[4] Ich pomnik znajduje się na rynku

niedziela, 12 marca 2023

Historia Brugii cz 1

 


-Cieszę się, że mogliśmy coś dla niego zrobić zanim odejdzie.

-Co zrobić?

-Wiesz, pokazać mu Brugię. Też chciałbym znowu zobaczyć Brugię przed śmiercią. Jak on to powiedział? „Tu jest jak we śnie?”

- Powiedział: Wiem, że nie śpię, ale czuję się jak w śnie."


magia...

Najpierw musimy sobie wyjaśnić kilka podstawowych spraw:

1. Brugia to Flandria, a Flandria to cześć Flamandii. Używa się tu równolegle dwóch języków- flamandzkiego i francuskiego.

2. Flandria to prowincja a nie region- wykracza poza Belgię, obejmując tereny w Holandii i Francji.  

3. Flamandia była częścią wielkiego imperium Celtów, później podbitego przez Rzym. 

We wczesnym średniowieczu znalazła się w granicach królestwa Karola Wielkiego ( nasza grupa szczególnie lubi zarówno ten okres w dziejach, jak i postać samego  Charlemagne), aby później stać się lennem Francji. Zbiegło się to w czasie z niebywałym rozwojem regionu. 

Bogactwo płynęło do Flamandii drzwiami i oknami – handel, przemysł tkacki, koronki, rybołówstwo, manufaktury, piwo…. długo można by wymieniać. 

Rycerze flamandzcy chętnie wyruszali na wyprawy krzyżowe, skąd przywozili dobra wszelakie i wiedzę. Skrzętnie przekuwano ją później na przynoszące krociowe zyski warsztaty rzemieślnicze.  

W wieku XV o te tereny upomnieli się Anglicy i rozpoczęła się wojna eufemistycznie zwana stuletnią.   

trochę więcej magii ...

4. W czasie wojny o niepodległość Niderlandów (XVIw) tereny Belgii podzielono na część południową, katolicką oraz północną – protestancką. Podział ten utrzymuje się nadal w warstwie mentalnej i jest podstawą do ponawianych raz za razem prób podzielenia kraju na dwa odrębne państwa: bogatą, protestancką Flamandię oraz biedniejszą, katolicką Walonię. 

5. W 1839 roku powstało państwo Belgia składające się z Walonii ( przy granicy z Niemcami, główne miasto Liege) oraz Flamandii ( stolicą regionu jest  Bruksela).

i dużo turystów

 Teraz, jak już to wszystko wiemy[1],  możemy przejść do historii samego miasta.

  Brugia powstała na miejscu obozu założonego przez samego Juliusza Cezara. Miał on stanowić bazę dla legionów wysłanych w celu pokonania celtyckiego plemienia Menapi[2], które od samego początku sprzeciwiało się podbojowi Galii przez Rzym. 

  Zwyciężeni, ale nie zniewoleni, Celtowie ukryli się w lasach, skąd prowadzili zajadłą wojnę partyzancką.  Cezar zareagował jak to Cezar – rozpoczął metodyczne wycinanie lasów, porywanie bydła i palenie upraw- ogółem niszczenie wszystkiego, co mu stanęło na drodze. W swojej słynnej książce napisał, że plemię Menapi było jedynym ze wszystkich plemion galijskich, które nigdy nie wysłało do niego „ambasadorów” z prośbą o zawieszenie broni czy tymczasowy pokój. 

  Uparty Rzymianin nie dawał za wygraną i sprowadził 5 legionów[3] do walki z zawziętymi Menapi. To przeważyło szalę, pokonani wojownicy zostali ostatecznie upokorzeni. Tych, którzy nie zginęli, siłą wcielono do legionów i wysłano do walki w Brytanii.

  Obóz Cezara miał także drugą funkcję, miał chronić wybrzeże przed atakami piratów, choć w IX wieku nie zdał egzaminu, bo nie zatrzymał najstraszniejszych korsarzy[4] czyli Wikingów przed najazdem na  Niderlandy. To wtedy do obiegu weszła norweska moneta - bryggen, we Flandrii zwana brygia lub bryggia[5]. Gdy tylko skandynawscy wojownicy wrócili do swoich zimnych wiosek, Baldwin, (hrabia Flandrii) wzmocnił mury  Brugii i dodał wieże strażnicze.

Pożyczenie nazwy od waluty zdeterminowało los miasta, które po prostu musiało być bogate- i było (nie bez powodu  zostało przez historyków ochrzczone mianem kolebki europejskiego kapitalizmu).

bogactwo miasta widać tu na każdym kroku 

  W XII wieku Brugia otrzymała prawa miejskie i zainwestowała w nowe mury. Przy okazji rozbudowany został  także system kanałów, bo wskutek stopniowego zamulania miasto straciło bezpośredni dostęp do morza. Ale, jak mówią rybacy, woda jest sprawiedliwa, co odbiera, później zwraca, więc pewnego dnia straszny sztorm stworzył naturalną przetokę – kanał w Zwin.

to akurat nie ten kanał ;)

[1] Nigdy nie mogłem się połapać co jest Flandrią, co Flamandią, co Niderlandami - tak oto za pomocą nazw można wprowadzić całkiem niezły chaos.

[2] Nazwa Menapi do dziś fascynuje naukowców. Jedni widzą tu niemal oczywiste powiązanie z irlandzkim plemieniem Manapi ( w protoceltyckim nazwa ta oznacza Depczących Góry), inni uważają, że belgijscy Celtowie wykształcili osobny dialekt i Menapi oznacza ludzi brodzących w bagnie. Biorąc pod uwagę, że Belgia jest płaska jak stół, natomiast pełna mokradeł, przychyliłbym się raczej do tej drugiej interpretacji, choć idea Celtic Universalis bardzo mi się podoba.    

[3] Jeden legion liczył sobie od 4000 do 6000 żołnierzy. 

[4] Wiem, że korsarz to pirat, który działa na zlecenie króla. Skandynawski jarl pełnił podobną funkcję, więc działających na jego zlecenie Wikingów można chyba nazwać korsarzami?. 

[5] Inni badacze z kolei twierdzą, że nazwa miasta pochodzi od staroholenerskiego słowa oznaczającego most lub przystań.

niedziela, 5 marca 2023

Podróż

 


       -Popatrz. To zabytkowy szpital z XII wieku. Brugia to najlepiej zachowane, średniowieczne miasto w  całej Belgii. Ray, jesteś chyba najgorszym turystą na świecie.

-Ken, dorastałem w Dublinie. Kocham Dublin i wiesz co, jeśli wychowałbym się na farmie i był opóźniony, Brugia pewnie by mi zaimponowała, ale tak nie jest.[1]

 

Jedno z tych uroczych miejsc, które trzeba zobaczyć
Chyba z każdego lotniska w Polsce  do Brukseli bez przerwy coś lata, pytaniem jest tylko czy lotniskiem docelowym jest Zaventem czy Charleroi. Różnica jest spora, choć w sumie i tak wychodzi na to samo, bo airbusy z Charleroi zatrzymują się na dworcu Midi (południowym), a  pociągi z Zaventem kursują na ten sam dworzec. 

Dachy i niebo

Stamtąd co godzinę odchodzą pociągi do Brugii. Oczywiście można wsiąść w autobus jadący z Charleroi bezpośrednio, ale on kursuje dość rzadko, dlatego bezpieczniejsza będzie opcja z przesiadką w Brukseli. Trasa jest dość długa – najpierw z Charleroi około 50 minut, potem niecałą godzinę do Brugii.

wszystkie drogi prowadzą na rynek
 Aby dostać się do historycznego centrum, możemy jechać autobusem na sam rynek lub udać się na krótki spacer przez park. 


Widok z wieży - warto


 



[1] Ha, ha, ha ( znowu: In Bruges)