Szukaj na tym blogu

czwartek, 21 listopada 2019

Venice, madam czyli- jak łatwo wyjść na głupka


Po pierwsze należy się pogodzić z tym, że każdy, kto wyściubi nos poza własny próg, zostanie prędzej czy później nabity w butelkę.  Każdy. 
I nie ma mądrych.


lotnisko w Almerii


Tytuł posta wziął się z sytuacji, która miała miejsce w Wenecji, pewna Brytyjka zapłaciła ponad 200 złotych za gałkę lodów. Gdy oburzona zwróciła się do władz o pomoc, usłyszała; 
-Venice, madam. 
Od tej pory to powiedzonko towarzyszy nam zawsze, gdy jesteśmy skubani w oczy i na żywca. Czasem się buntujemy i żądamy sprawiedliwości ( najczęściej bezskutecznie), a czasem odpuszczamy, bo nie warto kopii kruszyć. System dojenia turystów jest opracowany na całym świecie i działa bez zarzutu. 


W Oasis 55 restauracji/barze na Plaza Manuel Perez Garcia czeka na gości chytra  pułapka, do dzbanka sangrii – czy chcemy, czy też nie- podają nam kolację ( nie tapas w cenie, ale pełnoprawne, wielkie talerze- pełny posiłek) i nie ma możliwości zakwestionowania tego zamówienia. Na nasz protest właściciel lokalu stwierdził  – do sangrii zawsze podajemy kolację, czyli wielka bzdura. Oczywiście o tym nie informują klientów przed złożeniem zamówienia – na wszelki wypadek. Taka praktyka zakrawa na „turystyczne wymuszenie” czyli lep na naiwniaków. Sangria – w normalnej cenie – summa summarum kosztowała nas  trzy razy drożej.
Ale była pyszna.  

oprócz czysto turystycznych widoków Almeria ma też tę drugą, mniej przyjemną (i bardziej stromą) stronę