z daleka ją widać - czyli wieża kościoła
Kościół Najświętszej Marii Panny ( Onze – Lieve- Vrouwekerk) to rzymskokatolicka świątynia zbudowana w latach 1290-1549 ( chyba światowa rekordzistka- wznoszono ją 259 lat!), co sprawia, że jest konglomeratem przeróżnych stylów architektonicznych od gotyku do baroku. Jego cechą charakterystyczną jest wysoka na 122 m ceglana wieża ( wyższa od Beffroi). Wewnątrz kościoła zobaczymy grobowce Karola Śmiałego i jego córki Marii...
jednak najcenniejszym zabytkiem tego sanktuarium ( generującym kilometrowe kolejki) jest rzeźba Michała Anioła tzw: Madonna z Brugii powstała w 1504 roku.
Oczywiście –marmur, ukochane tworzywo Mistrza. Odważę się nawet stwierdzić, że prawdopodobnie pochodzący z Carrary :)
Siedziałem
przed nią dość długo i patrzyłem. Nic innego nie można robić, tylko siedzieć w
milczeniu i podziwiać, bo Mistrz jak zwykle rzuca na kolana.
Historycy
powiedzą, że Mistrz powielił sprawdzone w Piecie rozwiązania – układ szat Marii
czy jej niezwykłą twarz.
Architekci
przyklasną zgrabnemu wkomponowaniu rzeźby w całość ołtarza.
A ja siedzę i
patrzę w twarz młodej dziewczyny z dzieckiem, które dopiero stawia swoje
pierwsze kroki. Niebywale pięknej dziewczyny, jednocześnie smutnej i zadumanej
( jakby łatwo było nakazać marmurowi przyjęcie takiej głębi). Jej przepojone melancholią spojrzenie, które
kieruje w stronę dziecka – w tym momencie po prostu słodkiego bobasa- mówi
więcej o przyszłości obojga niż dziesiątki symboli. Maria stworzona dłutem Mistrza jest
…zachwycająca.
(wiem, że to
banał, ale w tym miejscu brakło mi słów)
Rzeźba przeznaczona dla katedry w Sienie została sprzedana braciom Mouscron z Brugii i jest jednym z niewielu dzieł Mistrza, które opuściły Włochy. Polowali na nią francuscy rewolucjoniści i niemieccy naziści, którzy nocą zakradli się do kościoła, zapakowali rzeźbę w materace i wywieźli do Niemiec. Stamtąd trafiła do kopalni soli w Altaussee w Austrii, gdzie czekała, by stać się częścią wielkiej kolekcji muzeum w Linzu.
Dwukrotnie ocalona wróciła na swoje miejsce do kościoła, gdzie ponownie zalśniła szczególnym blaskiem.
Nie wiem, ile czasu spędziłem przed ołtarzem,
bo ta rzeźba po prostu hipnotyzuje. Dziwne, ale wydaje mi się, że żadne zdjęcie, które zrobiłem, nie oddało
w pełni wyrazu twarzy Marii.a to jest to najmniejsze okno, o którym gdzieś już wsześniej wspomniałem. Ma 40 cm wysokości i pewnie z 10 szerokości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz