„- Tam, na głównym ołtarzu, jest fiolka
sprowadzona przez flamandzkich rycerzy z Krucjaty do Ziemi Świętej. Wiesz co
zawiera ta fiolka?
-Nie, co?
-Podobno jest w niej kilka kropli krwi
Jezusa Chrystusa. Stąd wzięła się nazwa tego kościoła. Bazylika Krwi Świętej.
Ta krew, chociaż jest zaschnięta, podobno kilka razy zmieniła się w płyn.
-Zaschnięta krew zmieniła się w płyn?
- Tak się stało w czasach wielkiej
udręki. Więc ustawię się w kolejce, by
ją dotknąć, a ty zrobisz to razem ze mną.
Idziesz?
- A muszę?
-Czy musisz? Oczywiście, że nie musisz.
To **#$%** krew Chrystusa, nie? Oczywiście, że nie musisz!!”
A
teraz trochę z innej beczki opowiem wam historię mężczyzny, którego nosiło po
świecie i kobiety o lwim sercu, ale w tym celu musimy się cofnąć do roku 1127.
Na terenach dzisiejszej Belgii trwa wojna. Po śmierci
Karola Dobrego dwóch pretendentów walczy o
tytuł hrabiego Flandrii – pierwszym z nich jest Wilhelm, drugim Thierry. Obaj powołują się na swoje prawa i
pochodzenie, obaj są stosunkowo młodymi ludźmi, których niebawem połączy jedna
kobieta- Sybilla Andegaweńska. Wilhelm wziął ją za żonę, lecz intrygi dworskie
po niecałym roku wyrwały dziewczynę z jego życia. Oskarżenie o zbyt bliskie
pokrewieństwo zaowocowało unieważnieniem małżeństwa i Sybilla usunęła się w
cień.
Wilhelma popierało południe i Francja, Thierrego północ z Brugią oraz
Anglicy. Koleje wojny przechylały się raz na jedną, a raz na drugą stronę. W
końcu podczas oblężenia zamku Aalst, kiedy los Thierrego wydawał się już
przesądzony, pewien piechur ranił śmiertelnie Wilhelma i tak w sumie przez
przypadek hrabią Flandrii został Thierry Alzacki (chodzący przykład tego, że fortuna kołem się toczy).
Dlaczego świeżo upieczony władca nie potrafił zbyt długo cieszyć się zdobytymi
honorami i czemu zamiast rządzić w bajkowej Flandrii ruszył na krucjatę? Tego się pewnie nigdy nie dowiemy.
Faktem jest, że zostawił księstwo, by dołączyć do grona legendarnych
średniowiecznych rycerzy, którzy walczyli o Jerozolimę. Tam odnosił kolejne
sukcesy i jako dowódca, i jako polityk. Triumfator spod Cezarei poznał Sybillę
Andegaweńską i poślubił ją w Ziemi Świętej. Para wróciła do Flandrii, lecz
Thierry nie mógł przestać myśleć o spalonej słońcem pustyni. Rychło spakował
się i dołączył do II krucjaty, Sybilla została w domu.
W tym czasie rozpętała
się rebelia Baldwina, który najechał Flandrię i spustoszył część ziem. Dzielna
kobieta pod nieobecność męża poprowadziła zwycięską kampanię i zepchnęła
buntownika do jego hrabstwa. Akurat
zdążyła przed powrotem Thierrego, któremu pozostało już tylko złożyć podpis pod
korzystnym rozejmem. Jednak fakt, że nadal Niderlandy nie były spokojnym
miejscem, nie zmusił hrabiego Flandrii do powrotu, coś najwyraźniej pchało go w
stronę rozpalonego słońcem południa, ale tym razem w krucjacie towarzyszyła mu
żona. Co się tam wydarzyło, że Sybilla odmówiła powrotu do zimnej Flandrii i
została zakonnicą w Betanii także pozostanie zagadką. Czy był to konflikt dwóch
silnych osobowości, czy też, posmakowawszy władzy i samodzielności, Sybilla nie
chciała ukorzyć się przed prawowitym małżonkiem i skromnie usunąć w cień?
Możliwe, że miała do niego żal o to, że zostawił ją samą we Flandrii, której
najwyraźniej nie polubiła lub po prostu wolała suchy klimat Półwyspu Arabskiego
i gwarną Jerozolimę.
Choć przywdziała skromne szaty zakonu świętego Łazarza
nigdy nie wyrzekła się polityki, na którą do końca życia miała duży wpływ.
Thierry po raz ostatni udał się na wschód dwa lata przed śmiercią jako dość
wiekowy człowiek (miał wtedy 65 lat), odwiedził wtedy m.in. Antiochię, a po
powrocie do Flandrii umieścił na swojej pieczęci palmę daktylową. Ten hrabia- rycerz zyskał wielki szacunek i sławę,
ponieważ przekazał kościołowi w Brugii pewną bezcenną relikwię zdobytą w II
krucjacie - jedną z dwóch fiolek zawierającą ponoć krew Chrystusa.
Jest to dokładnie fragment szaty, którą Józef z Arymatei, przetarł rany
Chrystusa. Patriarcha Jerozolimy miał ją podarować Thierremu za zasługi w
wyzwalaniu Ziemi Świętej.
Dla wierzących
spotkanie z relikwią jest wielkim przeżyciem. Setki pielgrzymów rokrocznie
przybywają do Brugii, by oddać cześć bezcennej krwi, która znajduje się w
kryształowej fiolce zamkniętej w podłużnym szklanym naczyniu zwieńczonym po obu
stronach złotymi koronami. Miejscem
przechowywania relikwii jest tabernakulum w ołtarzu bocznym, ale często zostaje
stamtąd wyniesiona, by wierni mogli ją adorować. Tutaj także należy spodziewać
się sporych kolejek.
Sama bazylika jest absolutnie zaskakująca, każdy, kto
oczekiwałby monumentalnej budowli w stylu średniowiecznej katedry do samego nieba,
srodze się rozczaruje. Zbudowana w XII wieku jako kaplica hrabiów Flandrii
nadal pozostaje dziwna i tajemnicza. Wciśnięta w kąt placu Burg z zewnątrz
pokazuje renesansową fasadę, natomiast w środku… składa się z dwóch znacznie
starszych kaplic oddzielonych dużą klatka schodową. Pierwsza kaplica zbudowana w romańskim
średniowieczu poświęcona jest świętemu Bazylemu. Drugą przebudowano w wieku
XIX, nadając jej charakter neogotycki. Bazylika Świętej Krwi jest najczęściej
odwiedzanym zabytkiem w Brugii (to jest informacja oficjalna :).