Sklepy, bary na ulicach, zero zieleni i aparta....
Smutne miasto, nawet morze tam jest jakieś niefajne. Owszem, ciepłe, ale najeżone skałami. Plaże malutkie i utkane ludźmi jak bałtycki patchwork. Ogólnie nic ciekawego.
Zachowująca pozory dawnej elegancji restauracja w stylowym kasynie plasuje się na słabe 3, bo tym razem jedzenie okazało się sporym rozczarowaniem.
Dla wszystkich, którzy chcą się dać oczarować Hiszpanii, a nie mieli jeszcze okazji jej odwiedzić- unikajcie takich miejsc. Istnieją po to, żeby wyciągać kasę a nie dają od siebie nic.
tak zwane wesołe miasteczko i targ
A na słonym jeziorze odsalarnia pozyskiwała "białe złoto".
Dwa kilometry dalej chorzy ludzie, szukający sposobu na pozbycie się problemów z egzemą, reumatyzmem i tym podobnych, leżeli na falach, wchłaniając dobroczynny jod.
Od tej pory nie kupuję soli morskiej...
I nie było flamingów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz